Kula u nogi

Przeczytasz w:3 min., 13 s.

Nie zauważyłem, żeby któryś z kandydatów na burmistrza w swoim programie wyborczym, czy ulotkach podjął temat zadłużenia naszego Miasta.

Wszyscy pokazują piękne projekty, obiecują świetlaną przyszłość. Jednym zdaniem: chcą wydawać pieniądze. A co z długiem? Dług to trochę takie śmierdzące jajko zamknięte na razie w skorupce, więc niecuchnące.

Ale długi się spłaca. Prędzej lub później, w całości lub w części, ale się spłaca.

Wystarczy więc nieco trącić, nawet przypadkiem, skorupkę tego niechcianego jajka, żeby w całej okazałości poczuć niemiłe konsekwencje.

W 2002 roku, gdy urząd Burmistrza Miasta Złotoryja obejmował  pan Ireneusz Żurawski, nasz dług wynosił 4 464 252 zł po dwunastu latach wzrósł do 26 331 013 zł. Prawie o 22 mln zł, co daje średnio prawie 2 mln rocznie. Gdzie się podziały te pieniądze? Co obecnie spłacamy? Ktoś powie: wyremontowane ulice, bruki, orliki… Ale inni też budowali, remontowali, rewitalizowali i odnawiali, a jednak zadłużenie mają znacznie niższe. Zwłaszcza, jeżeli przeliczymy je na jednego mieszkańca.

Muszę przyznać, ze to dość drażliwy temat również w murach Urzędu Miejskiego. Nie można jednak uciekać od niego.

Bogactwo tworzą często drobne kwoty odkładane systematycznie. Tak samo dług może urosnąć, bo nie przykłada się wagi do szczegółów. Do takich szczegółów, jak umorzenia wymagalnych podatków i odsetek od podatków, kosztów funkcjonowania urzędu, dbałości o rzetelne wykonanie inwestycji, czy gospodarka mieniem miejskim w tym transakcje nieruchomości. Parę takich przykładów, które odbiły się w jakimś stopniu na poziomie długu przedstawię w najbliższym czasie.

 Na pierwszy rzut oka dochody miasta rosły nieco szybciej niż dług, jednak, gdy spojrzymy na to, co jest najważniejsze z punktu widzenia rozwoju miasta – dochody własne, już tak różowo nie było. Na dochody własne składają się wszelkie podatki i opłaty lokalne (w głównej części podatek od nieruchomości) oraz udział w podatkach PIT i CIT, który przypada na gminy. To przede wszystkim z dochodów własnych można finansować inwestycje, jak również wkład własny w różnych projektach.

W 2012 roku dług osiągnął wartość wyższą niż dochody własne naszego miasta. Co było już sygnałem alarmowym, jeżeli chodzi o osiągnięty poziom zadłużenia.

W tym czasie miasta takie jak Jawor, czy Chojnów również inwestowały, ale trzymały swoje zadłużenie w ryzach.

Zwłaszcza Chojnów – niewiele mniejszy od Złotoryi, który nie przekroczył nigdy 7 mln zadłużenia, nawet wtedy gdy budował pływalnię za 17 mln złotych. Niższe zadłużenie ma także Jawor – o połowę większy od Złotoryi. Lepsze wyobrażenie, o czym mówimy daje zestawienie, jak kształtowało się zadłużenie na jednego mieszkańca w tych miastach.

Malała liczba mieszkańców Złotoryi, rósł dług, i dziś coraz większa kwota obciąża każdego obywatela naszego miasta. W latach 2002 – 2014 wartość ta wzrosła z 268 zł do 1 637 zł. Dziś jest to około 1 530 zł. Każdy z nas – mieszkańców Złotoryi ma zatem do spłacenia 1 530 zł miejskiego długu.

Dla porównania jeszcze zestawienie zadłużenia przypadającego na jednego mieszkańca okolicznych gmin. W tym rankingu wypadamy po prostu źle.

Nie jest dobrze. Dług nas obciąża. I tak jak na rysunku, który otwiera ten artykuł, nie pozwala zbyt energicznie piąć się do góry, zwłaszcza teraz, gdy rysują się konkretne szanse na przyspieszenie rozwoju.

Z roku na rok rolujemy spłatę zadłużenia. Zmieniliśmy termin wykupu obligacji na warunkach, o jakich np. powiat złotoryjski mógłby tylko pomarzyć. Ale to właśnie powiat złotoryjski powinien być dla nas przykładem, że istnieje pewien poziom długu, pewien poziom destabilizacji finansów jednostki samorządowej, gdy instytucje finansowe stawiają twarde i kosztowne warunki.

Dzisiaj mamy koniunkturę. Banki zarabiają na obrocie. Gospodarka się kręci, raty są spłacane. Kredyty i obligacje są tanie. Ale przyjdzie taki moment – zawsze przychodzi w nieodpowiednim momencie, że dzisiaj poluźnione warunki udzielania i spłaty kredytów zostaną znowu zaostrzone. I zamiast rolować spłaty, coś trzeba będzie spłacić. Już nie same odsetki – około 1 mln złotych, ale dodatkowo parumilionową ratę. I co wtedy?

Dlatego dzisiaj, gdy jest taka szansa, powinniśmy jeszcze bardziej przyłożyć się do rozwoju gospodarczego naszego Miasta i pilnować wydatków, bo wybory są raz na pół dekady, a żyć trzeba codziennie.

 

About Post Author

admin

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

One thought on “Kula u nogi

  1. Czas najwyższy uregulować te długie.I pilnować żeby następnie nasi gospodarze nie robili tych samych błędów co ich poprzednicy.Dobry gospodarz nie myśli tylko o swoich dobrach.,Ale powinien dbać o dobro ogółu.I wywiazywać się że swoich obietnic.I rzetelnie pracować(. Ale czy są jeszcze tacy uczciwi ludzie )?Ja myślę,że są i tacy powinni działać…Życzę Powodzenia i wytrwalosci

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni post Równi czy nierówni?
Następny post Nowe drogi