365 dni

Przeczytasz w:4 min., 7 s.

Zapewne przynajmniej raz w życiu dostaliście coś ładnie opakowanego, co po bliższym obejrzeniu okazywało się byle jakie i nawet nie średniej jakości.

Przejrzałem program pod tytułem „My to zrobimy w 365 dni” i…

Z jednej strony mnóstwo potencjalnych wydatków, z drugiej chęć cięcia dochodów („preferencyjne stawki podatków lokalnych”) i mityczne środki zewnętrzne, do których w 2019 roku będzie mocno ograniczony dostęp. Nie wiem, czy ktoś tu zdaje sobie sprawę, że właśnie kończą się nabory z Regionalnego Programu Operacyjnego, że inwestycje drogowe to 50% dofinansowania pod warunkiem, że wygra się konkurs. Że doświadczenie w pozyskiwaniu kilkudziesięciu tysięcy złotych nijak ma się do pozyskiwania dofinansowania na duże projekty. Wreszcie, że w nowej perspektywie unijnej Dolny Śląsk prawdopodobnie będzie miał tylko maksymalnie 45% dofinansowania do projektów i w tym czasie wypada wykup miejskich obligacji.

Niestety budżet naszego miasta nie jest z gumy, chyba że rozpatrywać tę gumę jako coś, co bardzo nas ściska i nie pozwala złapać głębszego oddechu. Dlatego wszelkie obietnice, które wiążą się z wydatkowaniem środków, takie jak „będzie się działo”, w tym „duże imprezy ściągające turystów”, wszelkiego rodzaju rozdawnictwo – napotkają bardzo nieprzyjemną przeszkodę – ograniczone środki finansowe. Oczywiście, można tak zdusić inwestycje, że na to znajdą się pieniądze, ale to kwestia roku, dwu, może trzech. A potem?

Prawie w ogóle w programie „My to zrobimy w 365 dni” nie widać oświaty, a przecież do złotoryjskich szkół podstawowych (w tym gasnącego gimnazjum) i przedszkoli uczęszcza blisko półtora tysiąca dzieci i młodzieży, a wydatki z budżetu miejskiego sięgają 13 mln złotych rocznie. Już samo to sprawia, że oświata powinna zajmować w każdym planie jedno z centralnych miejsc. Nie wiem, czy po prostu nieznane są problemy z jakimi borykają się poszczególne szkoły i przedszkola, czy świadomie ma być odstawiona na boczny tor.

Niepokoi również fakt, że „lokalna przedsiębiorczość” jest na samym końcu działań na pierwszy rok. Trochę tak na doczepkę. A to właśnie lokalna przedsiębiorczość jest odpowiedzialna za gro dochodów budżetowych. Zamiast myśleć, jak np. obniżyć podatki lokalne, może warto zastanowić się, co decyduje o wzroście przychodów lokalnych przedsiębiorców? W jakim stopniu postulowane działania przyczynią się do tego?

Pomijając już, że niektóre punkty od dawna są realizowane przez Urząd Miejski (doradztwo biznesowe, dedykowana obsługa, aktualizacja planu zagospodarowania przestrzennego miasta), nie ma tam nic na temat pozyskiwania kolejnych inwestorów, awansu technologicznego złotoryjskiego przemysłu. Niby jest deklaracja wsparcia dla lokalnego biznesu, z drugiej strony w szeregu wypowiedzi neguje się ideę powstania hali modułowej w dodatku podając nieprawdziwe informacje na jej temat. Czy można przez to rozumieć, że wspierać się będzie jedynie funkcjonujących na rynku przedsiębiorców o ugruntowanej już pozycji? Najlepiej takich, co działają od lat dziewięćdziesiątych? A co z tymi, którzy chcieliby rozpocząć swoją przygodę z własnym biznesem właśnie w Złotoryi?

Kluczem do rozwoju Złotoryi ma być turystyka. Osobiście wolałbym, żeby w pierwszej kolejności nasze Miasto było dla naszych mieszkańców i im służyło, żeby po prostu dobrze się w nim mieszkało, była dobra praca i dobre szkoły, a turyści stanowili miły dodatek do rozwiniętego gospodarczo ośrodka – stolicy powiatu. W turystykę, żeby był efekt, trzeba mocno inwestować, a stopa zwrotu jest niepewna.

Budżet zadaniowy, strategia, „koniec Radnych-bezRadnych”.. hasła może nośne, ale czy autor wie, o czym pisze?

Czytając ten program widzę miasto zupełnie inne, niż miałem okazję doświadczyć go przez ostatnie cztery lata. I nie chodzi tu o wizję jego rozwoju, tylko ogromną liczbę spraw zupełnie pominiętych – problemy uzależnień (również wśród młodzieży), infrastruktury podziemnej, bezpieczeństwa, budowy nowych dróg i nowych rozwiązań komunikacyjnych, komunikacji z innymi ośrodkami, w tym połączenia kolejowego, służby zdrowia, programów prozdrowotnych, gospodarki odpadami itp. Z drugiej zaś strony wiele jest odniesień do tego, co już jest wdrażane –  „program wymiany pieców”, „bezpłatna komunikacja miejska”, „działania międzypokoleniowe”, „Muzeum Miejskie” itd.

Pierwszy mój tekst na temat „My to zrobimy w 365 dni” liczył  8 stron, bo praktycznie wiele z punktów można skomentować i wykazać, że albo coś już funkcjonuje, albo jest zupełnie bez sensu, albo ma inne ułomności. Oczywiście są i pozytywne idee, które można by rozwinąć – nie przeczę. Na całości jednak kładzie się cień ignorancji i nieznajomości tematu.

Jeżeli ktoś chce zrobić wszystko od razu, to istnieje uzasadniona obawa, że nie zrobi niczego. A w najlepszym wypadku zrobi to bardzo niestarannie – kolokwialnie mówiąc – po łebkach. Walka na wielu frontach, jak pokazuje historia, kończy się zawsze klęską.

Papier wszystko zniesie, a ulotka wyborcza jeszcze więcej. Nie wystarczy przeczytać i wypisać z książek o ekonomii kilkudziesięciu haseł, trzeba mieć jeszcze pojęcie, co się czyta i przepisuje, bo powstaje z tego pustosłowie i mnóstwo obietnic bez pokrycia.

Jeżeli ktoś myśli, że zrobi diagnozę dzięki karteczkom, wlepkom, dyskusjom na Facebooku i  paru nieprofesjonalnym ankietom, to boję się, do jakich wniosków dojdzie budując całą strategię. Tym bardziej, że diagnoza – świadomie, lub z powodu braku odpowiedniej wiedzy – już zawiera szereg błędów. Cieszę się natomiast, że wiele elementów, które wskazywałem przy okazji różnych spotkań, zostało tam ujętych. Nie roszczę sobie praw autorskich, choć irytuje mnie trochę opaczne ich przedstawianie i interpretowanie.

Stawianie przed sobą ambitnych celów jest dobre, ale jeżeli się przesadzi, wychodzi z tego farsa.

About Post Author

admin

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

5 thoughts on “365 dni

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni post 3 Fakty
Następny post Prezes TMZZ o burmistrzu