Na cudzych plecach

Przeczytasz w:52 s.

Moja babcia mawiała: weźmy się i zróbcie…
Tak bywało, gdy  prosiłem, żeby pomogła mi posprzątać pokój. Wiedziała, że mój udział w tym przedsięwzięciu będzie znikomy, jeżeli nie żaden.

Inny przykład to wyścig kolarski i grupa, która uciekła z peletonu. Jadą gęsiego, ten pierwszy wkłada w to najwięcej wysiłku, ponieważ pokonuje opór powietrza, a reszta jedzie w tunelu aerodynamicznym, który on wytworzył. Po jakimś czasie ten pierwszy przesuwa się na koniec i kolejny przejmuje na siebie cały ciężar walki z oporem powietrza. I tak po kolei. Czasem jednak zdarza się, że w takiej grupie znajdzie się cwaniak, który miga się od współpracy i tylko markuje zmiany, by tuż przed metą mocniej nacisnąć i wygrać etap. Oj, nie lubią takiego zawodnika inni kolarze.

Chyba każdy z nas mógłby przytoczyć taki przykład, a może sam hodował takiego pasażera na gapę.

Niezbyt to miłe po latach takiego noszenia na plecach usłyszeć, że np. komuś na tych plecach niewygodnie się siedziało, a po tych schodach to wniosło się ten bagaż bez prawdziwych konsultacji.

 

 

 

 

About Post Author

admin

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %

Average Rating

5 Star
0%
4 Star
0%
3 Star
0%
2 Star
0%
1 Star
0%

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzedni post Nie wstydzę się
Następny post Psy szczekają…