Zapasowa, ale niezbędna
Wszyscy jesteśmy zapatrzeni w piękny, zielony dywan na stadionie i nie zwracamy zbytnio uwagi na płytę zapasową.
Daleko jej do ideału, jednak z miesiąca na miesiąc jej stan jest coraz lepszy.
Jeszcze kilka lat temu był to obraz nędzy i rozpaczy. Zryta przez wozy cyrkowe i wesołe miasteczka…
Po takiej jednej imprezie trzeba było przez godzinę zbierać różne pozostałości: szkło, śruby i mniej lub bardziej zidentyfikowane przedmioty.
Trawa rosła na niej przez kilka letnich tygodni, gdy nic się na boisku nie działo. Potem po paru meczach znikała, jakby ktoś całe pole zaorał.
Gdy spadł deszcz, trzeba było mocno wiązać buty, żeby nie zostały w błocie. Gdy spadło więcej deszczu, robiło się kąpielisko.
Jeszcze przed rozpoczęciem remontu na stadionie, zapadła decyzja o przywróceniu boiska zapasowego do świata żywych.
Ta walka trwa już trzeci rok. Daleko jeszcze do ideału, ale z miesiąca na miesiąc wygląda to coraz lepiej. Trawa jest regularnie koszona i nawożona. Płyta piaskowana i poddawana wertykulacji.
Nie sposób dzisiaj nie zadać sobie kilku pytań?
Dlaczego tak źle obchodzono się przez wiele lat z tym boiskiem?
Kto właściwie zarządzał stadionem: miasto czy ZKS Górnik?
Jak bardzo trzeba nie lubić sportu, piłki nożnej i klubu, żeby dopuścić do takiej dewastacji?
Miejmy nadzieję, że to już przeszłość i nikomu już nie przyjdzie do głowy, żeby na murawę boiska wpuścić kogoś innego niż piłkarzy.
Average Rating