Przeczytasz w:1 min., 19 s.

Mój profesor od historii zwykł mawiać: kto kłamie w małych sprawach i w dużych uczciwy nie będzie.
Takie małe kłamczuszki mówią, że zostawiam miasto z większym zadłużeniem, niż zastałem. No cóż – nieprawda. Niewiele, bo niewiele, ale zadłużenie jest mniejsze niż 9 przeszło lat temu. Ale nie o samą kwotę chodzi, bo od 2014 r. wzrosły ceny, wzrosły wydatki miasta, ale wzrosły też dochody. Te ostatnie nie tylko ze względu na inflację.

W 2014 roku byliśmy na podium, jeśli chodzi o zadłużenie gmin miejskich na Dolnym Śląsku z relacją długu do dochodów na poziomie 52,7%.
Dzisiaj plasujemy się w środku stawki przy relacji długu do dochodów na poziomie 28,8% i dużo wskazuje na to, że w bieżącym roku nasze zadłużenie się zmniejszy. Wbrew temu, co inny kłamczuszek twierdzi, ale jemu akurat wybaczam, bo udowodnił, że na finansach jednostki samorządowej się nie zna.

Zadłużenie miasta w milionach złotych na koniec kolejnych lat

Relacja długu do dochodów gmin miejskich na koniec 2023 r.

Również w przeliczeniu na jednego mieszkańca nasze zadłużenie nie wygląda źle, zwłaszcza na tle innych miast.

Zadłużenie gmin miejskich w przeliczeniu na mieszkańca

Oczywiście, chciałoby się, żeby nie było zadłużenia, żeby nie trzeba było wydawać pieniędzy na jego spłatę i na finansowanie odsetek. Tylko jaka jest alternatywa? Odrzucić zewnętrzne finansowanie inwestycji, bo akurat wzrosły ceny i trzeba dołożyć więcej, niż się planowało do wkładu własnego? Oczywiście można, tak jak sugerowały to onegdaj panie radne. Tylko, że za parę lat tę inwestycje i tak trzeba będzie zrealizować, ale już w całości za własne pieniądze i znacznie drożej. Bo ceny maleć raczej nie będą.