Ile warci są inwestorzy?
Ile warte są inwestycje na terenie złotoryjskiej podstrefy Legnickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej? I nie mam tu na myśli pieniędzy, które wydali, wydają i będą wydawać inwestorzy, ale wartość jaką przedstawiają dla naszego Miasta. Można to oceniać przez pryzmat setek nowych miejsc pracy, kwot podatku dochodowego, którego część zasili budżet miejski, kwot podatku od nieruchomości, które kiedyś będą odprowadzane – i są to dane, które mniej lub bardziej precyzyjnie można obliczyć.
A jak policzyć wzrost znaczenia Miasta na gospodarczej mapie Polski?
Jaką wartość ma przesunięcie się znacznie w górę w rankingu atrakcyjnych miejsc do inwestowania?
Gdybym kilka lat temu spytał radnych jaką kwotę może wydać nasze Miasto, żeby przyciągnąć inwestorów miary Schneidera czy Borgersa, jestem ciekaw, co by odpowiedzieli. Jaka kwota byłaby adekwatna do jedynie obietnicy, że taki inwestor może się pojawić?
Pewnie szkoda byłoby każdego tysiąca złotych. I to można by było zrozumieć, bo jak inwestować w gruszki na wierzbie? Dzisiaj, gdy inwestycje te są faktem, nagle niektórzy radni zaczynają kwestionować wydatki jakie miasto ponosi na promocję.
Dlaczego Schneider i Borgers zainwestowali w Złotoryi?
W ostatecznym rozrachunku zadecydowały szczegóły, a właściwie suma szczegółów. Podstawowe czynniki, takie jak, położenie, zwolnienia podatkowe, stopa bezrobocia i dostęp do wykwalifikowanych pracowników w wielu miejscach są podobne. Co zadecydowało, że np. firma Borgers postanowiła wydać więcej na zakup ziemi i jej niwelację w Złotoryi, mając lepszą pod tym względem ofertę Zielonej Góry?
Najlepiej zapytać przedstawicieli tej firmy, ale na pewno na naszą korzyść przemawiała aktywność mieszkańców naszego Miasta, którą na każdym kroku prezentowaliśmy. Bombardowaliśmy wręcz naszych rozmówców filmami i zdjęciami z organizowanych na terenie naszego Miasta i okolicznych miejscowości imprez. Trafiliśmy na podatny grunt, na ludzi aktywnych nie tylko zawodowo, ale również prywatnie, uprawiających sport, którym po prostu Złotoryja przypadła do gustu. Pokazaliśmy nasze Miasto jako aktywne społecznie, usportowione, o bogatej kulturze, gdzie mieszkańcy nie tylko tworzą nowe, ale również pamiętają o bogatej historii, także tej, tworzonej przez tych, którzy mieszkali tu do zakończenia II wojny światowej.
W Polsce jest blisko dwa i pół tysiąca gmin. Zdecydowana większość z nich chciałaby ściągnąć do siebie inwestorów. Jak nie zginąć w tym tłumie? Jak się wyróżnić? Na promocję Jawor wydaje ponad 300 tys. zł, Strzegom ponad 500 tys. zł. Na Agatowe Lato Lwówek tylko z pozycji pozostałe zadania w zakresie kultury wydaje blisko 200 tys. zł. Niestety, jeżeli chce być się widocznym, trzeba za to zapłacić.
Szybko zapomnieliśmy, jakim nieszczęściem był upadek zakładów pracy na terenie naszego Miasta w latach dziewięćdziesiątych. Do dzisiaj tysiące ludzi muszą codziennie dojeżdżać do pracy poza Złotoryję. Więc jeszcze wiele jest do zrobienia. Mówienie więc dzisiaj, że powinniśmy ograniczać wydatki na promocję jest nie na miejscu. Mówiąc dosadnie – jest to działanie na szkodę naszego Miasta.
Average Rating