Przeczytasz w:2 min., 51 s.

Wiele mówi się o odpływie młodych, wykształconych ludzi z mniejszych ośrodków. Ten trend jest widoczny i niepokojący. Dlatego z pewnymi obawami otworzyłem dane ze spisu powszechnego z 2021 r. dotyczące liczby osób reprezentujących określone poziomy wykształcenia. Dotyczą one ludności w wieku 13 lat i więcej wg poziomu wykształcenia i płci. Interesowała mnie przede wszystkim liczba osób z wyższym wykształceniem w naszym Mieście, na tle innych miejscowości Dolnego Śląska. Aby można było porównać konkretne miejscowości obliczyłem, jaki procent stanowią mieszkańcy z wyższym wykształceniem w omawiane grupie wiekowej, czyli 13 i więcej lat.

W pierwszej kolejności wziąłem ośrodki typowo miejskiej, bo już na pierwszy rzut oka dało się dostrzec dość duże dysproporcje między obszarami miejskimi i wiejskimi, jak również miejsko-wiejskim. Z pewnymi wyjątkami, ale o tym później.

Średnia dla Polski to 24,5%, a dla Dolnego Śląska 25,3% osób z wykształceniem wyższym w omawianej grupie wiekowej. Absolutny prymat należy do Wrocławia – 41,8%. O tym, ze jest to faworyt tej klasyfikacji ani przez moment nie wątpiłem. Natomiast nie sądziłem, ze aż tak bardzo zdominuje ten ranking. A więc jest Wrocław i długo, długo nic? A nie, bo zaraz za Wrocławiem (i tu jest ten wyjątek, jeśli chodzi o obszary wiejskie, czy wiejsko-miejskie, a właściwie quasi-wiejskie) są Czernica 40,3%, Siechnice 40,1%, Kobierzyce 39,9%, Długołęka 38,1%, Kąty Wrocławskie 32,9%, Wisznia Mała 31%. Miękinia 30,5%. Czyli gminy otaczające dolnośląską stolicę. Pewną zagadką jest wynik Szczawna-Zdroju 30,7%. Wprawdzie miasto to przylega do Wałbrzycha, czyli dużego ośrodka o dużym potencjale, ale sam Wałbrzych wypada bardzo blado w tym rankingu.

Złotoryja nie ma się czego wstydzić. W swojej kategorii wagowej i na tle sąsiadów jest w czubie. Ustępujemy nieznacznie Bolesławcowi, ale akurat potencjał tej miejscowości – przede wszystkim gospodarczy, sugerowałby raczej jeszcze wyższą pozycję. Dziwi trochę stosunkowo niska pozycja Głogowa, zwłaszcza jeżeli przymierzy się ją do Lubina. Oleśnica i Oława jako sypialnie Wrocławia nie zaskakują, tak samo jak Legnica i Jelenia Góra – które są ośrodkami akademickimi.

Złotoryja na pewno zyskuje, jako miasto powiatowe i ośrodek dla różnych instytucji. Musi być jednak coś jeszcze, co o ten mały punkt procentowy plasuje nas nieco wyżej od bezpośredniej konkurencji. Przesadą byłoby stwierdzenie, ze nasze Miasto to ośrodek naukowy, czy intelektualny. Coś jednak sprawia, że miasto jest w ponadnormatywny sposób aktywne, przedsiębiorcze.

Zastanawiało mnie, jak wypadają w tym rankingu miejscowości sąsiadujące z ośrodkami miejskimi. O Wrocławiu już pisałem.

W zestawieniu tym zastanawiające jest, ze zarówno gminy wiejskie Głogów i Lubin, maja wyższą proporcję mieszkańców z wyższym wykształceniem niż ich miejscy sąsiedzi. Na tym tle wyróżniają się także Kunice. Nasza siostrzana gmina w porównaniu z otoczeniem Kamiennej Góry, czy Jawora, czy Chojnowa wypada nieco lepiej (za wyjątkiem relacji z Paszowicami).

Jakie wnioski płyną z tych zestawień?

Drenaż intelektualny przez stolicę województwa dotyczy praktycznie wszystkich miejscowości Dolnego Śląska. Trudno jest mu się oprzeć nawet takim lokalnym liderom, jak Legnica, Jelenia Góra, Wałbrzych, Lubin, czy Głogów.
Miejscowości wokół Wrocławia przekształcają się w jego sypialnię, do któej wyprowadzają się specjaliści.
Miasta dobrze skomunikowane z Wrocławiem w nieco mniejszym stopniu mają problem z odpływem ludzi z wyższym wykształceniem.

Więc jak jest? Dobrze, czy źle? Jesteśmy lepsi, czy gorsi? Na te pytania nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Jedyne, co pewne, to jesteśmy pożywką dla Wrocławia, tak samo, jak Bolesławiec, Chojnów, Legnica, Jawor. I to są odwieczne prawa przyrody. Można nieco poprawić ten trend. Nie ma jednak prostej recepty, Tym bardziej, że przypisane lekarstwa nie zawsze smakują.